środa, 22 czerwca 2011

.

Jest taki gatunek dziewcząt, które nie marnują czasu na zrobienie sobie makijażu każdego dnia; nie chodzą także za często w spódnicach, a od szpilek, czy innych wysokich obcasów wolą płaskie obuwie. Wśród nich jest jednak grupka takich, którym zdarza się od wielkiego dzwonu "zrobić się na bóstwo", a kontrast pomiędzy zamiarem, jaki im przyświeca, a efektem, którym kłują mnie w oczy, wymusza na mnie wzięcie tego frazeologizmu w wymowny cudzysłów.

Proszę mi darować to podłe naigrywanie się, ale zobaczyłam dziś Pewną Kobietę / Coś Strasznego. Piszę to z prawdziwą przykrością! Kobieta (Pewna) miała zupełnie normalne, pokryte białą skórą nogi, całkiem zgrabne, ale nie najdłuższe, reszta sylwetki wyglądała na równie zwykłą. 'Zwykłą', czyli, jak to w przypadku człowieka, standardowo piękną. Tragedię stanowiło dopiero to, co na siebie założyła, a było tego niedużo: bardzo krótka, cielistego koloru sukienka w czerwone kwiaty i karrrrrminowe jak sam pazur Diabła, monstrualne szpilki maksymalnej wysokości.

I tu kilka wniosków:
*Szyta z lejącego się materiału mini nie jest najlepszym pomysłem, gdy ciało ma skłonność do zbierania zapasów na biodrach. Nie było dramatycznie, ale...
*...dodatkowe kręcenie pupą jest w takich warunkach wysoce niewskazane.
*Pastelowa paleta przy zupełnie bladym ciele? Hm.
*Zasada pierwsza, absolutnie podstawowa: nie zakładaj szpilek, jeżeli nie potrafisz w nich chodzić.

Z drugiej strony - patrzyłam się na poruszające się ruchem wahadłowym rozmyte plamy krwawego koloru właściwie bez przerwy, dopóki nie zniknęła mi sprzed oczu, więc chyba jej się udało.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz