Zgodnie z oświadczeniem rzecznika z Detroit z 1971 roku
przedni zderzak, który działałby przy prędkości 15 km/h, podwyższyłby
cenę każdego samochodu o 500 dolarów i, co jest jeszcze bardziej
zniechęcające, jego opracowanie miałoby potrwać od trzech do pięciu lat.
By wykazać fałszywość tego twierdzenia skorzystałem z dwóch półek na
książki o szerokości 30cm i długości 215cm. Między półkami umieściłem
blisko osiemdziesiąt pustych puszek po piwie, tworząc coś w rodzaju
ogromnego sandwicza w którym półki zastąpiły chleb, a puszki po piwie –
pastrami. Przymocowałem puszki do półek, a potem całe to błazeńskie
ustrojstwo do przedniego zderzaka mojego samochodu, po czym z prędkością
20km/h wjechałem w narożnik siedziby senatu.
Facetem, który to wszystko zrobił był Viktor Papanek.
Lektura „Dizajnu dla realnego świata” wprowadziła mnie w stan
przekraczającego wszelkie granice entuzjazmu i po prawdzie nie mam
zupełnie nastroju do konstruowania zwykłych zdań, o nie. Wydobywałabym z
siebie najchętniej różne wykrzykniki typu: Ojej! Ach! O rany! Obawiam
się jednak, że niewiele by one powiedziały ewentualnym zainteresowanym, a
i sceptyków pozostawiły obojętnymi (czego bardzo nie chcę), w związku z
czym oto konkrety.
Na 360 stronach* książki zmieścił się cały ładunek papankowej
bezpretensjonalności, multum prostych recept na trudne problemy,
nowatorskich metod wspomagających twórcze myślenie i opowieści o różnych
rodzajach utrudniających pracę dizajnera blokad. Ale to nie wszystko.
Żadna pozycja o projektowaniu nie mogłaby się obyć bez pozytywnych
przykładów, a tych w „Dizajnie” jest bardzo wiele. Zachwycające fotele
relaksacyjne dla tancerzy, krzesła z podłużnym otworem w miejscu, w
którym zwykle lądują nasze kręgosłupy, dzięki czemu ciężar ciała opiera
się na miękkiej tkance tłuszczowej pleców, nie ugniatając wystających
kręgów (pomyślcie o nich ciepło, wiercąc się na plastikowych siedzeniach
komunikacji zbiorowej), napędzane siłą mięśni pojazdy, przeznaczone dla
krajów Trzeciego Świata – nieawaryjne, nadające się do transportu
rannych, towarów, do łączenia w łańcuchy, do względnie łatwego
pokonywania wzniesień nawet przy pełnym obciążeniu. Można by wymieniać
bez końca. Człowiek o tak wielkim poczuciu humoru, jak Victor Papanek,
nie mógł jednak zostawić wszystkich tych tanich i solidnych rozwiązań
bez złośliwego komentarza – znajdujemy się przecież w kapitalistycznej
Ameryce. Otóż i komentarz: wycięta z gazety reklama podgrzewanego
podnóżka w stylu królowej Anny, do tego oferta sprzedaży plastikowej
dziewczyny, przypominającej nieco znane nam dmuchane lale. Przemierzając
tekst książki natknąć się można na kolejne absurdalne przedmioty, a
poza tym poczytać o trudnościach, piętrzonych przed Autorem, gdy ten
usiłował spopularyzować odpowiedzialny społecznie i ekologicznie dizajn w
miejsce bezsensownego projektowania opartego na chęci zysku. Papanek
bez przerwy wyraża swój absolutny brak tolerancji dla rynku głuchego na
realne potrzeby, traktującego ludzi jak małpy, którym w cenie złota
wcisnąć można dowolną ilość tombaku. Nie ma miejsca na nonszalanckie
zużywanie zasobów, na brak troski o środowisko, na niewłaściwą
utylizację odpadów, na rzeczy źle pomyślane. Brzmi to bardzo
współcześnie, prawda?
A teraz niespodzianka: „Dizajn” pisany był w latach 1963-70, na półki
sklepowe trafił zaś w 1971. Mało tego – za datą wydania przemawiają
właściwie tylko jakość fotografii i fryzury modeli oraz modelek,
pojawiających się na niektórych ilustracjach. Skala pionierstwa
Amerykanina jest porażająca; ta książka to bomba i nie wyobrażam sobie,
by kiedykolwiek miała przestać wybuchać.
Przykre jest dla mnie wracanie myślą do przełomu lat 60. i 70.,
kiedy Design For the Real World odrzucali kolejni wydawcy, tłumacząc
decyzję stosowaniem przez autora pojęć tak mało znanych, jak ekologia,
etologia, czy Trzeci Świat.
I śmieszno, i straszno.
Ola Lubińska
(Recenzja ukazała się pierwotnie na portalu LubimyCzytać.pl, za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Recto Verso)
_______________________________
*Trochę kłamię, ponieważ 35 wieńczących dzieło kartek to odautorska bibliografia oraz indeks. Ale co tam.