środa, 31 sierpnia 2011

To ja, Twój serwis społecznościowy

A.: Rafa, co robisz?
R.: Sprawdzam, czy on mi coś odpisał na Facebooku.
A.: Dzisiaj już na pewno nie odpisze. Albo śpi, albo postąpi według zasady: "z głupcami się nie dyskutuje", dzięki której można uciąć rozmowę i na kilka minut zrobić idiotę z dosłownie każdego człowieka.

wtorek, 30 sierpnia 2011

Fragment wywiadu z D. Mendelsohnem

Ten kawałek tekstu przepisałam z papierowego wydania "Forum" specjalnie na potrzeby pewnej internetowej rozmowy. Umieszczam go w tym miejscu, bo Mendelsohn słusznie prawi i szkoda, żeby to przepadło:
Co sądzi Pan na temat intelektualistów, którzy gardzą kulturą popularną? Na przykład taki pisarz jak Milan Kundera mówi, że niezbyt interesuje go kino, które postrzega jako świat plotek i fałszywych wartości.
Jak można mówić takie rzeczy? To snobizm. Śmiechu warte! Kino wniosło ogromny wkład w światową kulturę. Ja sam się cieszę, że należę do świata nauk humanistycznych, ale nie czuję się przez to zamknięty na popkulturę. Mam wielu uniwersyteckich przyjaciół, którzy mi mówią, że nie mają telewizora. Mam ochotę na nich nawrzeszczeć! W jakim świecie oni żyją? Jak można odmawiać sobie takich przyjemności jak "Rodzina Soprano" albo "Prawo ulicy". "Prawo ulicy" to współczesna "Oresteja". Mówi o tych samych problemach, jest bardzo dobrze napisane. Amerykańska telewizja przeżywa dziś złoty wiek. Plaut, Terencjusz, Arystofanes - to byli popularni autorzy. Oprócz Safony albo Archilocha, którzy pisali dla arystokracji, tragedia grecka była ówczesnym odpowiednikiem telewizji.

(David Mendelsohn, amerykański pisarz, filolog klasyczny, dziennikarz i krytyk literacki dla "Le Nouvel Observateur")


Na temat wyrzucania telewizorów napisałabym osobną notkę, ale dzisiaj mi się nie chce. Kiedy indziej.

sobota, 20 sierpnia 2011

Rare hama, hama, hama, hama, rare, rare.

Kiedyś zgubiłam czerwony pompon do włosów, który wiatr przytoczył prosto pod moje nogi dwa dni później na drodze do szkoły. Artykuł Cartier-Bressona, na którego brak wznowień narzekałam, znalazłam już następnego dnia w odpowiednim numerze "Formatu", który poleciła mi moja wykładowczyni w ramach pisania pracy. Mam niesamowite szczęście. Wszystko, co zapodzieję, znajduje się dokładnie wtedy, gdy najbardziej tego potrzebuję. Wszystko, co tracę, kiedyś do mnie wraca. Nie wiem, czy wierzę w Karmę, ale ufam, że świat od czasu do czasu porusza się jak pies w legowisku i porządkuje na poły automatycznie, próbując przeciwstawić się wzrastającej entropii. Bez wielkiego sensu oraz szans na wygraną. Mimo to doceniam jego starania. Jestem spokojna i wiem, że wszystko, czego nie mogę zmienić swoim działaniem, samo się ułoży; nie zawsze idealnie po mojej myśli, ale zawsze tak, bym mogła sobie z tym poradzić. To wszystko jest oczywiście w prostej linii dziedzictwem typu Oscillococcinum bez bransoletki, ale determinuje moje akcje i sprawia, że łatwiej przychodzi mi radzenie sobie z pewnymi rzeczami. Więc właściwie dlaczego nie, tym bardziej, że nikt nie próbuje przy tym wcisnąć mi gadżetu, który miałby syntetycznie przestawiać myślenie na inne tory.

Zupełnie nie zdziwiły mnie numery autobusów, które zatrzymują się na przystanku niedaleko domu: 122 i 409. Gdzieś nieopodal mignął mi również 403. Jeden na ulicę B., drugi na ulicę L., trzeci przez Pracze. Przeprowadzam się 400 kilometrów dalej po to, żeby nadal jeździć tymi samymi autobusami. Lubię zauważać takie rzeczy, lubię, kiedy mi się trafiają. Nie wierzę w Boga, ale i tak mrugamy do siebie porozumiewawczo i bez zbytniej złośliwości.

Maksymalizacja Twoich Osiągów albo Jak Sprzedać Bulszit przy Pomocy Zen

Kupowaliśmy dzisiaj z Rafą nasz pierwszy zestaw do speed badmintona - polecam, bardzo przyjemna gra, łącząca elementy tenisa i badmintona właśnie. Reklamowanie tej dyscypliny, całkiem zresztą bezinteresowne (bo po prostu jest fajowa), nie będzie jednak głównym tematem tej notki. Płacąc przy kasie natknęliśmy się bowiem na przedmiot, przypominający coś pomiędzy zegarkiem, a silikonową bransoletką Livestrong. Zafrapowani, zadaliśmy sprzedawczyni bardzo proste pytanie: "Proszę Pani, co to jest?" W odpowiedzi usłyszeliśmy – uwaga! – coś pięknego: "To jest urządzenie, które pomoże Państwu w maksymalizacji i zbalansowaniu Państwa możliwości". Podziękowaliśmy grzecznie, zabraliśmy rakiety i zmyliśmy się jak najprędzej. Tuż przed sklepem poprosiłam Rafę, by obrócił się do mnie plecakiem, spakowałam nasze rakiety i zadałam zasadnicze pytanie: "Fałku, co właściwie powiedziała mi ta kobieta?" Odpowiedź dostałam dokładnie taką, jakiej się spodziewałam i chyba jedyną, jaka była możliwa: "Absolutnie nic".
I oto w opowiadaniu pojawia się typowość! Znaczy to mniej więcej tyle, że znienacka aktywowała się moja typowość polonistyczna i typowość dziennikarska Rafy. Postanowiliśmy sprawę podrążyć, czując w tym wyraźnie jakiś szamanizm typu Oscillococcinum i widząc dużo słów, które są prostackie w znaczeniu, a wyrafinowane w brzmieniu i na które łatwo złapać kogoś, kto nie ma zielonego pojęcia o języku. Po krótkiej grze, która wymęczyła nas doszczętnie, powędrowaliśmy do domu, a w nim do komputera, następnie zaś na stronę producenta. Je-zu-sie, to było używanie!
Skierowaliśmy się w stronę FAQ, a tam – szczyty marketingu, rzeczy tak piękne, zdania tak okrąglutkie, że nie można ich zignorować! Polecam je Państwa czułej uwadze:
Czym jest Power Balance?
Power Balance to produkt z kategorii Performance Technology, przeznaczony do współdziałania z naturalnym polem energetycznym organizmu człowieka. Technologia Power Balance  została wynaleziona przez ludzi związanych ze sportem i jest bardzo chętnie stosowana przez sławnych sportowców, dla których istotna jest równowaga, wytrzymałość i elastyczność ciała.

Jak działa Power Balance?
Bransoletka Power Balance wyposażona jest w mylarowy dysk holograficzny, wspomagający i maksymalizujący przepływ energii w organizmie.
Zainteresowani tajemniczym 'mylarem' (brzmi prawie jak 'pylon'), szperamy. Okazuje się, że 'mylar' to handlowa nazwa BoPET, poliestrowej błony zrobionej z rozciągniętego politereftalanu etylenu (znanego jako PET. Butelki PET, coś Państwu to mówi?) W UK i US BoPET funkcjonuje jeszcze jako Melinex i Hostaphan. Krótko mówiąc, główne centrum energetyczne bransoletki to plastikowy płatek. Nic to, zbliżamy się do wytłumaczenia, jak właściwie działa i do czego służy to ustrojstwo:
Jak działa hologram? 
Technologia Power Balance oparta jest na założeniu optymalizacji naturalnego przepływu energii w organizmie człowieka. Założenie to jest zbliżone do koncepcji wynikających z wielu filozofii wschodnich. Zadaniem hologramu w Power Balance jest reakcja na naturalne pole energetyczne człowieka. Materiał mylarowy, stanowiący podstawę technologii Power Balance został poddany działaniu fal elektromagnetycznych o określonych częstotliwościach. Powstały w ten sposób mylar rezonuje z przepływem naturalnej energii organizmie człowieka, pomagając w osiągnięciu jak najlepszych wyników przy możliwościach danej osoby.
Proszę mnie skorygować, jeżeli się mylę, ale pierwsza, jaka mi przychodzi na myśl i bodaj najpopularniejsza z "filozofii wschodnich", czyli buddyzm jako priorytet traktuje żmudne samodoskonalenie, do którego dochodzi się przez skupienie i lata nauki. Konia z rzędem temu z Państwa, kto powiąże mi to teraz z ideologią Power Balance.

Gdzie/w jaki sposób wytwarzane są produkty Power Balance?

Hologramy są nabywane i programowane w USA. Silikonowe/neoprenowe opaski na nadgarstki są produkowane w Chinach.
Chciałabym w tym miejscu przypomnieć, że „programowanie” polega na przepuszczaniu fal elektromagnetycznych przez kawałek plastiku.

Dlaczego stworzono Power Balance?

Przez wieki wiele ludzi - włącznie z praktykami filozofii wschodnich - stosowało różne metody służące optymalizacji przepływu naturalnej energii w organizmie. Produkty Power Balance zostały stworzone jako łatwa metoda osiągnięcia tego celu, na którą mogą sobie pozwolić właściwie wszyscy. Założenie i późniejsze badanie sposobów dążenia do optymalizacji przepływu energii w organizmie nie są niczym nowym. Do takiej optymalizacji dążono na wiele sposobów przez setki lat. Produkty Power Balance przeznaczone są do wyłapywania i maksymalizowania naturalnej energii w organizmie człowieka- w sposób prosty i niedrogi.

Czy opaski na nadgarstki działają w przypadku każdego?

Mimo, iż spotkaliśmy się z licznymi dowodami uznania i pozytywnymi reakcjami z całego świata, nie możemy udzielić gwarancji, że ta technologia będzie działać w przypadku każdej osoby. Dlatego oferujemy możliwość zwrotu pieniędzy bez zadawania pytań: Jeśli nie jesteś zadowolony, po prostu zwróć produkt w ciągu 30 dni wraz z dowodem zakupu.

Moment, moment, nie pisali przypadkiem przed chwilą o "łatwej metodzie osiągnięcia celu"? Poza tym, co dobrego można powiedzieć o 'technologii', która zawodzi w przypadku niektórych ludzi nawet w sytuacji, w której stosują się oni do zaleceń z instrukcji użytkowania? Jeżeli byłaby tam mowa o autosugestii jako podstawowym warunku działania (co zbliża nas do wspomnianego szamanizmu), to mogłabym jeszcze to, z logicznego punktu widzenia, zrozumieć. Ale w innym przypadku? 'Technologia'? Z której strony?

Czy noszenie Power Balance uczyni mnie silniejszym, zwiększy moją równowagę energetyczną i nada elastyczność mojemu ciału?

Power Balance nie uczyni Cię silniejszym, niż jesteś, ale pomoże Ci stać się tak silnym, jakim powinieneś być - poprzez oddziaływanie na przepływ naturalnej energii w Twoim organizmie.

Co w przypadku, kiedy nie odczuwam żadnego efektu lub myślę, że Power Balance nie działa? 
Produkt można nosić bez żadnego ryzyka przez 30 dni, i można go zwrócić w dowolnym terminie w tym okresie wraz z paragonem.

Nic dziwnego. Wyobrażam sobie, że komuś, kto wierzy w to, że plastikowy hologram polepszy jego wyniki w sporcie i jest w stanie poddać się tak potężnej autosugestii, ciężko będzie przyznać się do porażki i prędzej wygeneruje sobie działanie, niż odda bransoletkę. Poza tym - cóż za retoryka! "Jeżeli produkt nie działa, to Twój problem", urocze. Mam własną teorię na temat profilu psychologicznego ludzi, zwracających się w kierunku tego typu metod doskonalenia siebie i tego, w jaki sposób mogą reagować na podobnie sformułowane zarzuty.

Wnioski mam następujące: Power Balance to talizman przeznaczony (wbrew temu, co próbuje mi wmówić tekst reklamowy) dla bogatych ludzi (Ponad 160zł za sztukę!), zafiksowanych na punkcie Wschodu, nie dysponujących przy tym żadną konkretną wiedzą na temat tego, w co rzekomo wierzą (odnośniki do wielu filozofii, żadna nie zostaje jednak nazwana po imieniu, brak tu jakichkolwiek konkretów). Skierowany do nabywców z krajów rozwiniętych, apeluje do ich potrzeby uduchowienia w stylu New Age (realizującej się w pobieżny i godny ignoranta sposób), nie lekceważąc wszakże bezgranicznego zaufania do techniki (stąd położenie szczególnego nacisku na określanie zasady, wedle której ma funkcjonować talizman, mianem 'technologii'). Wyłania się z tego obraz człowieka, który za bardzo nie wie, czy ma być medytującym hippisem w luźnym wdzianku, czy oddanym racjonalizmowi, wbitym w garnitur mieszkańcem technopolis. A może i tym, i tym – tak na wszelki wypadek.

Tyle ode nas. Ze swojej Loo-strony polecam czerwoną wersję bransoletki. Można obskoczyć Maksymalizację Możliwości, Buddyzm i Kabałę jednocześnie.

Kaputt!

Nie sądziłam, że kiedykolwiek to napiszę, ale mam dosyć wysmakowanego wzornictwa. Dosyć srania się z kupnem byle pierdoły i myśleniem, czy będzie pasować, czy nie popsuje mi wystroju, jak zniesie zmianę stylu i tak dalej. Dość unikatowych lamp, bluz i szafek jedynych w swoim rodzaju. Dość dizajnerskich książek, których oprawa jest tak niesamowita i tak piękna, że muszę ją bez przerwy oglądać, wskutek czego treść schodzi na dalszy plan. Chcę siąść na czymkolwiek i przy czymkolwiek, żeby zjeść obiad i poczytać sobie "ZL" z ich Times New Roman, co to jest okropnie standardowy i przez to pozwala skupić się na meritum. Mam wrażenie, że mój świat stał się przeprojektowany, a już na pewno za dużo w nim myślenia o wzornictwie. Pewnie mi przejdzie, ale na razie - odwyk. Chleb, woda i włosiennica. Ciekawe, na jak długo.

piątek, 5 sierpnia 2011

.

Nikt nie wmówi mi, że bez sprzeczności można być 'eko' i mieć pełną szafę ubrań, które na dodatek wyrzuca się lub oddaje, aby kupić nowe. Uszyte z organicznej bawełny, oczywiście.