sobota, 14 lipca 2012

Kolejna głowa prokonsula

Amerykańskie wydanie Eugeniusza Oniegina w opracowaniu Nabokova składa się z dwóch tomów zawierających utwór i dwóch tomów przypisów. Márai nie osiąga wprawdzie aż takiego natężenia komentarza, obserwacji i objaśnień, niemniej jednak nie są to typowe faktograficzne teksty dziennikarskie, a ten, kto ich oczekuje, nie ma pojęcia do jakiej kategorii pisarza się zbliżył. Węgier ma niezwykle kontemplacyjne podejście do podróży: to proces, który zachodzi w podróżującym. Bardziej istotny od zaliczania kolejnych zabytków jest zachwyt nad jakimś niewiele znaczącym detalem, nad klamką, krzesłem.

***

Na początku czujesz pojedyncze dźgnięcia miniaturowych sztylecików, lekkie ukłucia to tu, to tam i już wiesz, że coś się dzieje. Z czasem przybierają one na sile; zanim się obejrzysz, jesteś ze wszystkich stron nadziewany na skierowane w twoją stronę szpikulce. Poszturchiwany, wydany na pastwę setek tysięcy razów, wisisz nad światem i ogarniasz go zbolałym wzrokiem, gdy tymczasem on nieodwracalnie zmienia się na twoich oczach. Wszystko rozpada się, ale i z tych kawałków można ulepić coś wartego uwagi. Wówczas zaczynasz pisać, a kiedy piszesz, brzmisz dokładnie jak Márai i jak Stempowski. Chodzisz po ulicach, po chodnikach, obserwujesz i wiesz, że nic nie można zrobić.

Tak to sobie przynajmniej wyobrażam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz