„Nie
potrzebujemy hermeneutyki, a erotyki sztuki” – podsumowuje Piękna
Susan w tekście Przeciw
interpretacji,
otwierającym jej klasyczny już zbiór esejów o literaturze,
teatrze i zjawiskach kultury. Reszta tomu zachowuje podobny ton nie
znoszącej sprzeciwu stanowczości; sprawi on, w zależności od
poglądów czytelnika, że wnioski autorki będą
wyglądać albo na czyste i błyskotliwe, albo apodyktyczne i
bzdurne. Ścieżka, którą podążają myśli Sontag, świeżość
jej obserwacji (mimo upływu lat) oraz autentyczne zamiłowanie do
tego, o czym pisze, mają jednak szansę, na co liczę, zainteresować
nawet tych, którzy z autorką się nie zgadzają, lub są nudnymi
ludźmi i z jakichś względów preferują raczej hermeneutykę.
Nie
biorąc pod uwagę porozrzucanych po starych numerach Literatury
na Świecie dwu,
czy trzech pism, Against
interpretation and other essays po
polsku i w całości mamy okazję trzymać w dłoni po raz
pierwszy. Po 46 latach oczekiwania! Czułam się rozbawiona, czytając
na stronie wydawnictwa Penguin Classics: Originally
published in 1966, it has never gone out of print,
gdy tymczasem w Polsce (do maja) it
has never been i n print.
Mniejsza o to, w końcu się doczekaliśmy. Książka jest w
stanie, przy odpowiednim użyciu, przefasonować i twarz, i umysł:
ponad czterysta stron nawet w miękkiej okładce stanowi coś
pomiędzy pozycją wydawniczą a materiałem budowlanym. Jeżeli zaś
mowa o zmianie myślenia: jest to ta przemiła chwila w życiu
recenzenta, w której może stwierdzić, bez zbytniego zadęcia i
patosu, czyli tak, jak stwierdza się rzecz oczywistą, że pojawiła
się wybitna rzecz, absolutny must
have,
a raczej must
read, must
remember.
Nie książka 'dobra', 'przyzwoita', lecz – przełomowa. Wiem,
wiem, nic odkrywczego, ale nie mogłam sobie tego odmówić.
O
czym tym razem pisze Susan? Przeciw
interpretacji[...] podzielono
na pięć bloków; każdy z nich odróżnia od pozostałych tematyka
elementów składowych. Pierwszy rozdział zawiera dwa eseje,
tytułowy oraz słynny O
stylu;
w skład części drugiej wchodzą teksty traktujące o konkretnych
dziełach pisarzy i poetów (Pavese, Weil, Camus). Dalej natknąć
się można na teatr (Ionesco; Marat/Sade w reżyserii Petera Brooka,
a do tego teorie Artauda), kino (Godard, Bresson), w centrum
ostatniego rozdziału zaś znajdują się kultura i społeczeństwo
(Sontag analizuje tu sztukę happeningu, religijność we
współczesnym jej świecie; definiuje również pojęcie kampu
w Zapiskach
o kampie).
Nazwiska i zjawiska wymienione w nawiasach nie wyczerpują rzecz
jasna zasobów książki, są jedynie przykładami; ale nawet
kompletna ich lista nie stanowiłaby tak naprawdę o wyłącznej
tematyce tekstów. Przeciw
interpretacji[...] jest
czymś więcej.
Wojciech
Nowicki, recenzując książkę dla
"Gazety Wyborczej", zauważył, że „choć to jedno ze
szczytowych osiągnięć dwudziestowiecznej eseistyki, to wiele
tematów wówczas nowych i pasjonujących dziś należy do
przywiędłego kanonu. Po co więc to polskie wydanie Sontag dzisiaj,
w całości, jak gdyby nie upłynęło pół wieku?”[1] Aż strach
pomyśleć, co pan Nowicki napisałby o kolejnych edycjach
Montaigne'a! Proszę mi wybaczyć bezczelne nabijanie się,
próbowałam jednak podejść do tego stwierdzenia z różnych stron
i żadna z tych prób nie sprawiła, bym mogła się z nim zgodzić.
Utwory, omawiane niegdyś przez Susan w kategorii absolutnego novum,
przeszły wprawdzie do pudła ometkowanego jako 'klasyka', podobne
jak same teksty autorki, nie znaczy to jednak, by się
zdezaktualizowały – nie byłyby wówczas żadnym kanonem a zbiorem
nieistotnych paproszków, nie wytrzymujących próby czasu. Nie
Godard, Camus, czy Sarraute są w Przeciw
interpretacji[...] najistotniejsi:
Chociaż
w książce tej dużo mówię o konkretnych dziełach sztuki oraz –
pośrednio – o roli krytki, jestem świadoma, że znikomą część
zebranych tu esejów można by uznać za teksty krytyczne w czystej
postaci. Wyjąwszy kilka artykułów o charakterze dziennikarskim,
większą część tekstów można by chyba określić mianem
metakrytyki, jeśli słowo to nie jest zbyt poważne. Zajmowałam
zaangażowane stanowisko wobec p r o b l e m ó w, które
stawiały przede mną dzieła […] – pragnęłam ujawnić i
wyklarować założenia teoretyczne, stojące za określonymi
rodzajami sądów i gustów.
Mam
na temat przywiędłości Przeciw
interpretacji[...] zdanie
dokładnie przeciwne temu, co sądzi pan Nowicki: zabranie głosu w
dyskusji na temat istnienia/nieistnienia, istotności/nieistotności
kategorii 'formy', 'treści', na temat roli sztuki, tego, czy
napchanie ideami częściej ubogaca ją, czy rujnuje – i gdzie
znajduje się moment oddzielający jeden i drugi stan – tego, czy
sztuka jest polityczna, czy powinna być, czy też nie, jest
prawdziwą treścią esejów amerykańskiej intelektualistki, tym, co
zapewniło im pozycję, którą się cieszą; sama dyskusja jest od
nich przy tym o wiele starsza i
prawdopodobnie nigdy nie dobiegnie końca.
Wydawnictwo
Karakter jak zwykle wykonało kawał dobrej roboty. Kolejna pozycja w
ich sontagowej serii pod względem estetycznym jest kontynuacją
dwóch poprzednich tomów: O
fotografii i Widoku
cudzego cierpienia.
Biało-kremowa, miękka okładka, karakterystycznie lakierowana, z nazwiskiem autorki i tytułem wypisanymi krojem w tym samym rozmiarze, do tego
wkomponowany w okładkę fragment tekstu – a wszystko Filosofią
Zuzany Ličko.
Przemek Dębowski, moi mili Państwo! Wygląda na to, że pan
Dębowski jest odpowiedzialny za prawie wszystko, co na polskim rynku
wydawniczym warto oglądać (oprócz czytania, oczywiście): nowy
Calvino, Łoziński, Akunin, cały Karakter właśnie, piękna
kolekcjonerska seria Gombrowicza. O ile pamięć mnie nie zwodzi,
jesienią należy spodziewać się kolejnego dzieła Susan; tym razem będą to jej dzienniki. Ciekawe, na jakie zestawienie
kolorystyczne, format i rodzaj okładki zdecyduje się projektant.
Sontag,
zachwycając się Smutkiem
tropików Léviego-Straussa,
zupełnie niechcący, ale w bardzo precyzyjny sposób, opisała swoją
własną książkę:
Jest
ścisła, subtelna, śmiała w myśli, a przy tym pięknie napisana.
I jak wszystkie wielkie książki nosi znamiona absolutnie osobistej;
przemawia ludzkim głosem.
Rzetelne,
napisane z pasją teksty teoretyczne są rzadkie i cenne. Nie
zastanawiajmy się nad tym, czy należy je wydawać; po prostu to
róbmy.